„Sprzeczne z interesem organów ścigania”

TEGO NAWET NIE SPOSÓB KOMENTOWAĆ

Dosłownie brakuje słów, na to co dzieje się w Polsce w zakresie kontrolowania, osaczania zwykłych ludzi.
Każdy sposób jest dobry, by obywateli mieć pod kontrolą. Bo przecież chodzi tu nie tylko o zapełnianie budżetu. Przecież sporą część pieniędzy zapewne przejadają służby zajmujące się tropieniem zwykłych obywateli.

”Kiedyś schwytanego rozbójnika, rabującego podróżnych, czekał kat. Dzisiaj rozbójnicy mają do dyspozycji najnowsze samochody i działają całkowicie bezkarnie. Im więcej złupią, tym więcej pochwał i premii dostaną. Wspiera ich nasze państwo, dla którego pracują. My jesteśmy ich ofiarami.

Policja, straże miejskie, a przede wszystkim Główna Inspekcja Transportu Drogowego, o której ostatnio najgłośniej, przestają być organami porządku publicznego, a stają się współczesnymi korsarzami. Przypomnijmy: korsarze byli szczególnym rodzajem piratów. Od władcy danego kraju dostawali koncesję na rabunek statków obcych bander, przy czym część łupów musieli oddawać skarbowi. W zamian dostawali bezpieczeństwo i ochronę władcy.

W wersji hard nie mówimy już elegancko o korsarzach, ale o zwykłych rabusiach, rzezimieszkach, napadających na podróżnych i wyciągających z nich pieniądze. Do takiej roli coraz bardziej redukują się wspomniane instytucje. To wszystko oczywiście nie wisi w próżni, nie dzieje się bez przyczyny i za sprawą jakichś tajemniczych, nie zidentyfikowanych sił. Ktoś za to odpowiada. Kto?

Wspomnijmy słowa pewnego polityka, wypowiedziane w roku 2007: „Drogi są coraz gorsze, ale na ulicach pojawiły się fotoradary. Polacy mają być kontrolowani w każdym miejscu. Utrudnić ludziom życie do maksimum, a na końcu ich skontrolować wszystkich bez wyjątku. To jest filozofia PiS. Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi”. Tak, to powiedział Donald Tusk i warto te słowa przypominać do upadłego. Plakat z tym cytatem powinien być powieszony przy każdym z ponad 300 nowych fotoradarów, którymi wkrótce usiane będą polskie drogi, oraz powinien być wydrukowany na każdym formularzu mandatowym, wręczanym za przekroczenie prędkości. Niech wyborcy zobaczą, jak kpi się z nich w żywe oczy.

Premier funduje nam dokładnie to, z czego się tak krotochwilnie zaśmiewał pięć lat temu: fotoradar co dwa kilometry i totalną kontrolę. Do jej instrumentów lada moment dołączy odcinkowy pomiar prędkości ? narzędzie wyjątkowo wredne i wątpliwe z prawnego punktu widzenia. Wszak ukaranie kierowcy opierać się będzie jedynie na domniemaniu, że na danym odcinku musiał przekroczyć dozwoloną prędkość. Jednak sam czyn – jazda z niedozwoloną prędkością – wcale nie zostanie udokumentowany.

Inna sprawa, że – jak się niedawno okazało – dokumentacji naszego wykroczenia ze zwykłego fotoradaru, zarządzanego przez GITD, też nie dostaniemy. Straże miejskie i inspekcja przestały wysyłać zdjęcia, bo w oparciu o odpowiednie rozporządzenie uznały, że „jest to sprzeczne z interesem organów ścigania”. Tak, interes organów ścigania jest na pierwszym miejscu, nie jakiś tam interes obywatela. Obywatel ma wierzyć na słowo, że sfotografowano właśnie jego auto i ma pokornie płacić” – źródło Wp.pl.

Przeciwko człowiekowi, przeciwko rodzinie

Czy ktoś ma jeszcze jakieś złudzenia, że w Polsce państwo jest dla obywateli. My tu jesteśmy od dawna od tego, by płacić podatki, mandaty i kary, aby ludziom władzy, ich rodzinom i koleżeństwu żyło się dobrze.

ZO

Ten wpis został opublikowany w kategorii Demokracja po polsku, Informacje z kraju, Komentujemy na bieżąco, Przeciwko człowiekowi i prawu, Wolność i demokracja, Wszystkie i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.